Kopciuszek polskiego Kościoła

 „Popiełuszko” oznacza po białorusku, na mazursko-podlaskim pograniczu, – „Kopciuszek”. Po swoim wuju, żołnierzu wyklętym Alfonsie Gniedziejce, a także na cześć św. Alfonsa Liguori, którego postać, przedstawiona w majowych czytankach w kościele, wywarła wielkie wrażenie na matce ks. Jerzego jeszcze przed jego narodzeniem w dniu Podwyższenia Krzyża Św., otrzymał na chrzcie imię Alfons. Niestety, w komunistycznej Polsce źle sie ono kojarzyło w upowszechnianej przez komunistów przestępczej nowomowie, stąd istniała w seminariach duchownych praktyka zmieniania imion przed święceniami. Tak Alek został Jerzym. Dzisiaj jedynie w rodzinnej archidiecezji warszawsko-praskiej wspominany jest błogosławiony Jerzy, kapłan i męczennik. Jakby cała Polska wcale się do niego nie przyznawała. Jeśli nie to, że kapłanów, ale i błogoslawionych i męczenników się nie szanuje, to o jakiej przyszłości Kościoła możemy mówić w Polsce? Tak, jakby w okresie rozbicia dzielnicowego 700 lat temu zupełnie nie obchodził nikogo św. Stanislaw. Bylibyśmy teraz państwem Krzyżakow.

Kopciuszkiem w polskim panteonie jest błogosławiony Jerzy. Nigdy zapewne nie miał na sobie takich pięknych szat, jak na obrazku, ani też z takim dostojeństwem go nie przyjmowano.

Sobotnia Ewangelia proroczo przynosi nam słowa Chrystusa: „Kto się do Mnie przyzna przed ludźmi, do tego i Ja przyznam się przed Moim Ojcem”, zaś niedzielne czytanie Apostoła Pawła: „Nastawaj w porę i nie w porę, w razie potrzeby wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu” – oto właśnie, co czynił błogosławiony Jerzy, kapłan i męczennik.

Czyżby musiał wtedy jeździć po całej Polsce odprawiać Msze św. dla robotników i głosić kazania z braku kapłanów? Nie! Wszędzie, dokąd jeździł, starczało kapłanów, a jednak nikt nie ważył się odprawiać tych Mszy św. i mówić tych kazań. Być może to dlatego cierpimy dziś na kryzys powołań do slużby w Kościele, ponieważ Pan Bóg uznał, że starczy już Polakom daru kapłańskiego, zupełnie przez nich nie szanowanego. Wkrótce tak, jak jeździł ks. Jerzy, jeździć będą kapłani do różnych miejsc odprawiać Msze św., – ale dlatego, że nie będzie tam księży. Czy i wtedy będziemy, jak prorokuje św. Paweł, „że w dniach ostatnich nastaną chwile trudne. Ludzie będą samolubni, chciwi, wyniośli, pyszni, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni, zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż Boga, okazując pozór pobożności, lecz wyrzekając się jej mocy” (2 Tm 3,2).

Spośród świętych po dziś dzień w Polsce najbardziej szanujemy – Spokój. Nawet od świętego Jana Pawła oczekujemy tylko uspokajającego kołysania na falach, gdy „Pan kiedyś stanął nad brzegiem”.

Wspominając błogosławionego Jerzego, rozpoczynamy dziś tydzień misyjny. Polska jest krajem misyjnym. Francja, „najstarsza córa Kościoła”, powiedziała to sobie odważnie w 1943 roku: „Francja krajem misyjnym”. Kiedy zdobędzie się na to Polska?

Błogoslawiony Jerzy, módl się za nami!

 

Leave a Reply